10:54

Droga do Wewnętrznego Dziecka.


Żyjemy w świecie ,,Cyborgów''. Przynajmniej ja mam takie odczucia. Jesteśmy wielozadaniowi. Wstajemy i wykonujemy szereg zadań, które sami sobie narzuciliśmy. 
Zawozimy dzieci do szkoły, jedziemy do pracy, później zajęcia pozalekcyjne naszych pociech (jazda konna, szkoła tańca, szkoła muzyczna, jeszcze dodatkowy angielski i piłka nożna się zmieści :)), wracamy do domu, szybka obiadokolacja, lekcje, ogarnięcie domu... Gdzieś po drodze (a droga ta zaczęła się już w dzieciństwie) zgubiliśmy Siebie!

Dzieci są szczere. Chcą się bawić, chcą być kochane, akceptowane. Jak są złe to się złoszczą, jak czegoś chcą, to to biorą. Dzieci są niewinne!!!
Dopóty dopóki nie zaczniemy ich kształtować na swoje wyobrażenie o nich. To my, rodzice, przekazujemy dzieciom nasze lęki, przekonania, ,,prawdy" o świecie, o relacjach. To my, odrzucając dziecko z powodu tego, że nie jest takie, jakie byśmy chcieli, skazujemy je na to uczucie odrzucenia, które będzie mu towarzyszyć, być może przez całe życie. Wtedy to dziecko przestaje być Sobą, a zaczyna być kimś innym.

Gdy miałam 29 lat, pewna kobieta zapytała mnie: ,,Co byś chciała robić w życiu? Jaki jest twój ulubiony kolor? Jakie masz zainteresowania?". Było tych pytań o wiele więcej. Rozsypałam się na kawałki. Zobaczyłam, jak mało siebie znam.
Zrozumiałam, że zawód, który wybrała mi mama (,,Bo w tym zawodzie zawsze znajdziesz pracę" - mówiła) nigdy nie był tym, co ja tak naprawdę chciałam robić.
Moim ulubionym kolorem był czarny (,,Czarny wyszczupla" - mawiali).
Byłam zlepkiem cudzych myśli, pragnień, niespełnionych oczekiwań. 
Zaczęłam się zastanawiać czy Ja, to Ja
No i tak zaczęła się Droga do mojego Wewnętrznego Dziecka.

Przez przypadek, trafiłam na książkę Anety Łastik, pt. ,,Wewnętrzne Dziecko". Czytając ją niewiele rozumiałam. Jednak studiując ją kartka po kartce, zaczęłam tę wiedzę wdrażać w życie. Krok po kroku zaglądałam w Siebie, coraz głębiej. Z ciekawością, co tam jeszcze zastanę nieodkrytego. Moja praca ciągle nie dawała satysfakcjonujących rezultatów. Chciałam, żeby tak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko się zmieniło.

Z czasem zaczęłam studiować książki z coraz większym zrozumieniem. Bardziej dogłębnie. Stosowałam wszystkie ćwiczenia, które były w nich opisane. Pamiętam ile razy sobie nie ufałam, gdy przychodziło do mnie coś, co było wyparte. Tłumaczyłam tych, którzy zrobili mi krzywdę w dzieciństwie. Wmawiałam sobie, że takie wtedy były czasy. Że nie było takiej wiedzy na temat wychowania dzieci, jak dziś. Nie było książek, internetu... Usprawiedliwianie to  nie jest dobra droga. Można tym sobie napytać jeszcze większej biedy, a już na pewno nie pomóc. Należy uznać fakt, że pamięta się coś w ten a nie inny sposób, że widzi się pewne kwestie z przeszłości tak a nie inaczej. Zająć się Wewnętrznym Dzieckiem i pozwolić mu na ponowne przeżycie emocji ( na podstawie wspomnień, tak jak się je pamięta, niezależnie czy to jest prawda czy nie, bo wersje mogą być różne, a prawda jest obiektywna). Przeprocesować te emocje, pozwolić im ujrzeć światło dzienne. To był ciężki i długi okres w moim życiu. Zbliżyłam się do Siebie Prawdziwej i nadal to robię.

Jest taki prosty sposób, który ja często stosuję. Nauczyła mnie go Magdalena Szpilka.
Mianowicie: zauważ co Cię denerwuje i irytuje w drugiej osobie? Co ona w Tobie pobudza? Może Cię złości? Może pałasz gniewem na sam Jej widok? A może jest Ci smutno i czujesz się odrzucona? Jakie jej zachowanie powoduje w tobie takie emocje?
Wtedy pomyśl, kiedy tak się czułaś w dzieciństwie? Zamknij oczy i wróć do tej chwili. Zobacz tą ,,Małą", która się czuła dokładnie tak jak ty teraz. Zobacz jaka to sytuacja? Ile masz lat? Przyjrzyj się ciału tego dziecka. W jakiej jest pozycji? Uznaj uczucia tego dziecka. Jeżeli ,,Mała" będzie chciała krzyczeć, tupnąć nogą, uderzyć pięścią w poduszkę- niech to zrobi! Daj Jej przeżyć te emocje, a tym samym pozwól sobie być Prawdziwą Sobą!
Ja tak robię i uwalniam emocje nagromadzone przez lata. Staję się przez to lżejsza i prawdziwsza.

Możesz też pozwolić swojemu Wewnętrznemu Dziecku na chwilę radości i beztroski, którą opisuję w poście (klik).
Jesteśmy w stanie zbudować naprawdę piękne, głębokie związki z innymi ludźmi, tylko wtedy, gdy uzdrowimy relacje z samym sobą. 

Masz problem by spotkać się ze swoim wewnętrznym dzieckiem? Nie wiesz jak to zrobić? A może próbowałaś, ale to nie przyniosło rezultatu? Zapraszam cię na sesje. Przeprowadzę cię przez proces powrotu do Wewnętrznego Dziecka.



4 komentarze:

  1. A czy sa osoby, ktorym to nie pomoglo?albo robia to zle?

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że tak. Na przykład osoby, które wychodzą z pozycji ofiary, ponieważ coś im ta pozycja daje i nie chcą z niej podświadomie zrezygnować,świadomie jak najbardziej tak, ale podświadomie nie chcą, to takie osoby mogą celowo nie skontaktować się z wewnętrzną traumą, raną, wewnętrznym dzieckiem. Będą robiły uniki.
    Jeżeli nie będziemy gotowi, a będziemy chcieli samemu wejść w kontakt z wewnętrznym dzieckiem, to ono nas też nie dopuści, bo nie będzie czuło się bezpiecznie. Dlatego warto wtedy poszukać osoby, która stworzy nam bezpieczną przestrzeń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten blog oceniam bardzo wysoko,ponieważ jest bardzo ciekawy.Ciekawszych blogów to naprawdę teraz nie ma w ogóle.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Justyna Pettke , Blogger