01:49

Zaryzykuj


 Obraz może zawierać: 2 osoby, uśmiechnięci ludzie, na zewnątrz











,,Ja mam tak ryzykować?!"- Usłyszałam na sesji.
,,Ja wolę stracić niż ryzykować!!!"-  Usłyszałam po chwili.
I to jest w porządku.
 Czy ja się zdziwiłam?
 Nie.
 Rozumiałam tą osobę i to bardzo dobrze ją rozumiałam.


Przez większość mojego małżeństwa zamiatałam pod dywan, nie mówiłam, że mi się coś nie podoba, albo że nie mam na jakieś zachowania mojego męża zgody. Choć nie, to nie do końca jest prawda.  Mówiłam. Ale w gniewie i bezsilności, gdy bańka naszych napięć w domu sięgała zenitu, a on wchodził bujnym krokiem, bo był pod wpływem procentów. Wtedy zaczynały się ,,wypominki". Ale czy on coś z tego pamiętał? Chyba nie, bo nic się nie zmieniało.
Mój potok słów był tak chaotyczny, że wcale się nie dziwię, że nie widziałam rezultatów ani poprawy w naszej relacji.
Czy ja później wracałam do rozmowy?
Nie.
Dlaczego nie wracałam?
Ponieważ bałam się gniewu, kary focha, który mógł trwać tydzień, dwa, trzy, a nawet cztery. Bałam się wypierania faktów, słów, że to ze mną jest coś nie tak, że to ja mam problem.
Bałam się zaryzykować!!!

Czy ja wtedy nie ryzykowałam?
Ryzykowałam! I to jak!
Ryzykowałam nerwicą żołądka u naszych dzieci, bezsennymi nocami, lękami, stanami depresyjnymi. Ryzykowałam utratą zdrowia całej naszej rodziny, bo ja byłam trzeźwa, widziałam więcej, mogłam też więcej zrobić.
Mogłam przestać niańczyć mojego męża, oddać mu odpowiedzialność za to co robił i tak też w końcu zrobiłam.
Zaczęłam rozmawiać, a gdy nie chciał rozmawiać, to szukałam sposobów na poprawę naszej  relacji, na budowanie jej, na rozwiązywanie naszych problemów.  Słuchałam co mówią CI, którzy już byli w tym miejscu, do którego ja chciałam dojść. Namiętnie słuchałam Magdaleny Szpilki, to co ona przekazywała w filmikach na kanale YouTube bardzo do mnie przemawiało. Przestałam słuchać tych, którzy dawali ,,dobre rady" nie proszeni, a sami byli w  ,,czarnej dupie", za przeproszeniem w swoich relacjach. W pracy, z finansami i ogólnie z życiem.
Dziś oboje z mężem jesteśmy inni. Wiele naszych zachowań się zmieniło. Całkiem inaczej wyglądają nasze relacje w domu. Nie ma tego ciągłego napięcia, niedomówień, oszukiwania, krycia się po kontach.
Tylko musiałam zaryzykować i to nie raz, a setki razy.

Widząc osobę, która pod wpływem alkoholu wsiada do samochodu lub innego pojazdu, zaczyna się w tobie wszystko trząść.  Różne myśli przebiegają - między innymi takie, że to nie twoja sprawa, nie będziesz ryzykować kłótni z sąsiadem, że on się obrazi. Ale z drugiej strony, gdy ten człowiek się zabije, albo co gorsza śmiertelnie potrąci dziecko, to czy ty nie ryzykujesz? Podejmujesz ryzyko. Będziesz czuła/czuł się odpowiedzialna/ny, że go nie powstrzymałaś/eś.

Kamila Rowińska napisała kiedyś tak:
"Kto nie ryzykuje świadomie, ryzykuje podwójnie. Ta decyzja, której dziś nie chcesz podjąć, będzie dla CIEBIE  również decyzją, która będzie miała swoje rezultaty w twoim życiu."

Od dziesięciu, a tak konkretnie, to od ośmiu lat bardzo świadomie ryzykuję, podejmuję ryzyko.
Zaczęłam stawać  w obronie dzieci w szkole. Wcześniej miałam wpojone, że nauczyciel wie lepiej, zawsze ma racje, a to nie za każdym razem jest zgodne z  prawdą. Zaryzykowałam i to przyniosło ogromną wolność dla mnie i dla dzieci.
Idąc na terapie ryzykowałam, że moje małżeństwo się zakończy, że skończy się rozwodem.  Jakie było moje zdziwienie, że tak się nie stało!!!
Ryzykowałam, że ,,cała" rodzina się ode mnie odwróci.

Po roku terapii zwolniłam się z pracy. Widziałam jakie żniwo dzieci zebrały żyjąc w dysfunkcyjnej rodzinie. Nie będąc pewna czy mąż wytrzyma w trzeźwości , podjęłam to ryzyko i zwolniłam  się z pracy, by zająć się ,,odzyskaniem "dzieci. One same były pogubione, miały różne problemy, nie czuły się bezpiecznie przy nas.

Zawsze znajdą się koło nas takie osoby, które będą chciały nas zatrzymać w naszej drodze, które będą szeptać, to co właściwie sami mamy w środku-ten głos, który mówi nam : ,, nie uda Ci się." ,,Nie dasz rady." ,,Jesteś za głupia," ,,Co ty tam wiesz," ,, A nie mówiłam"....
Kiedy chciałam otworzyć własną działalność, to też słyszałam: ,, Państwo cię zniszczy." ,,Oni ciebie oskubią." ,,Nie poradzisz sobie," ,,Podatki cię zjedzą"... Dziś cieszę się, że nie słuchałam tych osób, a poszłam za głosem intuicji.
Bo my  mamy też w sobie światło, które daje nam siłę i moc do działania, do zmiany naszego życia. Możemy mieć marzenia i możemy je spełniać. Możemy ryzykować, bojąc się tego ryzyka.
Możemy się zatrzymać w naszym ,,bezpiecznym" pudełku komfortu, ale też możemy dać krok, drugi i trzeci, wychodząc poza nie. W swoim tempie, w swoim czasie. ,, Bój się i rób"- to zdanie jest ze mną od początku mojej drogi.

Tak czy siak ryzykujesz...

Jeżeli czujesz, że ugrzęzłaś/ugrzęzłeś w swoim życiu, a chcesz ruszyć, chcesz zaryzykować, jednak nie wiesz jak to zrobić, to zapraszam Cię na sesje
 http://justynapettke.blogspot.com/p/blog-page_13.html

Opinie na temat pracy ze mną na sesjach znajdziesz w linku pod spodem
 http://justynapettke.blogspot.com/p/opinie.html



2 komentarze:

Copyright © 2016 Justyna Pettke , Blogger