poniedziałek, 12 grudnia 2016

"Wyrwał mi moje dziecko!"


Niedziela rano. Jestem w czternastym tygodniu ciąży. Mam plamienia.
W piątek byłam u lekarza po tym jak spadłam ze schodów w pracy. Zapewniali mnie, że wszystko jest w porządku!
To skąd te plamienia!?
Martwię się!
Mąż i rodzice też.
Bóle się nasilają, a krew mocniej leci. Nie ma na co czekać, jedziemy do szpitala.

 Po drodze straciłam dużo krwi. Na miejscu pielęgniarka szybko reaguje. Sadza mnie na ławce przed gabinetem i każe czekać na lekarza.
Czas mija. Pielęgniarka jeździ windą góra-dół, góra-dół, szukając doktora. 
Mówi do mnie: ,,Wszystko będzie dobrze, TO się da uratować''.

  Wkoło mnie robi się coraz większa kałuża krwi. Ból przeszywa całe moje ciało. 
Płaczę i ,,umieram'' ze strachu. 
Mąż cały czas jest przy mnie, głaszcze i tuli. Z drugiej strony mama. Choć nie dała po sobie poznać, to dziś myślę, że była równie przerażona jak ja.
Nie rozmawiamy. Tylko czekamy w niepewności. 
Pielęgniarka nadal szuka lekarza. Wciąż powtarza te same słowa: ,,Wszystko będzie dobrze, TO się da uratować''.
Kałuża krwi się powiększa, a mój strach sięga zenitu. Cały czas modlę się, by nasze dziecko przeżyło. W końcu jest -  przyszedł lekarz! Pani wprowadza mnie do gabinetu. Szczęście miesza się z bólem i lękiem, ale wierzę, że teraz będzie już dobrze. Ciągle mam w głowie zapewnienia pielęgniarki: ,,Wszystko będzie dobrze, TO się da uratować''.
Lekarz usiadł przede mną, włożył rękę między moje nogi i ...wyrwał mi nasze dziecko!!!

  Wyrwał mi moje dziecko!!!
Bez słowa, bez rozmowy, tak po prostu...
W tym momencie nie wiedziałam co się stało. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak on mógł?! Co on zrobił?! Przecież miało być wszystko w porządku! A on je wyrwał!!!
Ból jaki przeszył moje ciało, jest nie do opisania. I to uczucie - nie da się go opisać słowami. Oszukana i okradziona! 
Położył moje maleństwo na tą zimną ,,nerkę''. Pokazali je mojej mamie, a mnie zabrali na zabieg. 

 Po powrocie do domu wszyscy mnie pocieszali. Słyszałam: ,,Tak się zdarza", ,,Czasami tak bywa", ,,Jeszcze będziesz miała dziecko", ,,Szybko zapomnisz".
Niestety, tak się właśnie stało.
Przez jedenaście lat nie pamiętałam. Urodziłam troje wspaniałych dzieci, a o tym jednym zapomniałam...
Któregoś dnia, słuchając opowieści pewnej kobiety, która urodziła martwe dziecko, wszystko do mnie wróciło. Każdy szczegół. Długo płakałam. Czułam, że nadszedł czas by o tym porozmawiać. 
Przede wszystkim z mężem. Zdałam sobie sprawę z tego, iż to poronienie, wcześniej w moim życiu było tylko ,,suchym faktem''. Dzięki temu, że pozwoliłam tą stratę, to uczucie dopuścić do siebie, mogłam przeżyć żałobę po moim dziecku.

 Pewnej nocy przyśnił mi się sen. Zobaczyłam w nim wysokiego, szczupłego, czarnowłosego chłopaka o brązowych oczach. Czułam, że to było nasze pierwsze dziecko. Rano, przy śniadaniu, mąż powiedział, że miał dziwny sen. W tym śnie byłam ja i jakiś chłopak, który był wysoki, miał ciemne włosy i brązowe oczy, a ja przedstawiłam mu go, jako naszego syna.
Byliśmy zdumieni, że oboje mieliśmy podobny sen.
Postanowiliśmy nadać mu imię - Karol.
Teraz ma swoje miejsce w naszej rodzinie.
Jest naszym pierwszym dzieckiem.
Dziś dużo o tym rozmawiamy. I mimo, że jest nam ciężko, gdy myślimy o tamtym dniu, to łatwiej nam zaakceptować to, co się stało.
Akceptacja daje uwolnienie od osądów i złości. Przynosi WYBACZENIE. Mi przyniosła.


Jeżeli przeszłaś przez podobną tragedię, ale nie ukoiłaś bólu związanego z nią. Nie pozwoliłaś sobie przeżyć tej straty. Czujesz, że już czas, ale nie wiesz, jak masz o siebie zadbać. To zapraszam cię na sesje. Wesprę cię w tym procesie. Będę ci towarzyszyć i stworzę atmosferę, w której będziesz czuła się bezpiecznie.



4 komentarze:

  1. Przeczytalam (bo Magda Szpilka udostepnila) Zmarli mi jakis czas temu rodzice. Kiedys uczestniczylam w warsztatach komunikacji intuicyjnej, i byl tam ktos kto mial niesamowite zdolnosci jak sie mu dalo zdjecie zmarlego, mogl przekazac wiadomosc. Dalam mu zdjecie dziadka, bo zmarl przed moim urodzeniem, bo o nim myslalam, napisalam opowiadanie, a ciocia mi pokazala jego list pozegnalny. Myslalam, ze dziadek mi powie, ze wie, ze instnieje i pozdrowi, a tu nagle osoba, ktora przekazywala wiadomosc mowi, ze dziadek jest wsciekly bo jest w moim zyciu ktos kto podaje sie za kogos innego i ze powtarzam jakas historie rodzinna. Nie wiedzialam o co chodzi, zapomnialam o tym, ale 3 miesiace pozniej zrozumialam, ze chodzilo o mojego owczesnego faceta. Potem poszukalam stowarzyszen, ktore sie zajmuja kontaktami z zaswiatami i czasami chodze na publiczne spotkania mediumniczne. Zdarza sie, ze przychodzi wczesnie zmarle dziecko, mowi, ze jest ok, zeby po nim nie plakac, albo ze wroci, w nastepnej ciazy, albo, ze taka byla jego droga, bo to bylo doswiadczenie, ktore mial przejsc. Mysle, ze syn wie, ze o nim myslicie i dal wam znak we snie (sny sa dobrym przekaznikiem, przekonalam sie wiele razy), zyjcie to co wam bedzie dane, a kiedy dojdziecie do konca drogi,spotkacie sie w innym wymiarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci. Tak tak miało być, taka nasza droga i jego też, ale teraz jest juz w naszych myślach i sercach.

      Usuń
  2. Dzieki za twoja szczerosc to co napisalas dokonalo we mnie ogromne poruszenie,nie bardzo wiem dla czego bo nigdy nie przezylam takiej sytacji. Kiedy piszesz o tym ze lekarz wyrwal ci dziecko to czulam razem z toba ten bol. I dlugo sie zastanawialam czy cos napisac i dzis gdy to pisze to czuje nadal ogromny smutek i bol. Moze dlatego ze jajo dziecko wiele razy myslalam ze jestem nikomu nie potrzebna a moze dlatego ze sama nie potrafie zatroszczyc sie o to male dziecko ktore jest we mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśle,że odpowiedziałaś sobie juz dlaczego tak Cię to poruszyło.Przytulam Cie do mojego serduszka i życzę Ci abyś zatroszczyła się o Twoje Wewnętrzne Dziecko.

      Usuń